reklama
reklama

Michał Fidziukiewicz (Motor Lublin): Po każdym gorszym meczu będzie się mówiło, że jesteśmy słabi

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Motor Lublin

Michał Fidziukiewicz (Motor Lublin): Po każdym gorszym meczu będzie się mówiło, że jesteśmy słabi - Zdjęcie główne

- Duża presja jest na drużynie i na całym klubie. Wydaje mi się, że większość z nas jest na to gotowa - mówi Michał Fidziukiewicz | foto Motor Lublin

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport - Dostałem telefon, że Motor się mną interesuje. Długo się nie zastanawiałem, bo wiem, jaki cel ma ten klub. To było głównym czynnikiem, dlaczego tu przyszedłem - mówi w rozmowie z Lublin24.pl Michał Fidziukiewicz, napastnik Motoru Lublin.
reklama

Debiut zaliczył Pan wymarzony. Przed spotkaniem ze Zniczem czuł się Pan tak mocny, że czuł, że może być aż tak dobrze?

Cała drużyna fajnie zadebiutowała, a ja też, bo nie zdarza się często, by strzelić trzy gole w jednym meczu. Czy czułem się mocny? Ciężko pracowałem w okresie przygotowawczym po to, żeby dobrze to wyglądało w lidze i tak też było w pierwszym spotkaniu.

CZYTAJ TAKŻE: Motor Lublin - Ruch Chorzów. Arena Lublin wypełni się kibicami, to będzie piłkarskie święto [ZAPOWIEDŹ]

W składzie Motoru jest wielu zawodników, którzy dopiero przyszli do zespołu. Jak to wygląda, jeśli chodzi o zgranie, dogadywanie się?

Z treningu na trening wygląda to coraz lepiej, wszyscy musimy poznać siebie nawzajem. W pierwszym meczu ligowym wyglądało to dobrze, choć wiadomo, że jakieś błędy się zdarzały - indywidualne czy zespołowe. Zmian jest dużo, ale czas działa na naszą korzyść. Potencjał w drużynie jest duży.

Jak wygląda atmosfera w drużynie złożonej z tak wielu nowych zawodników?

Z tym nie ma jakiegoś dużego problemu. Szatnia jest w porządku. Atmosfera jest taka, jaka powinna być.

CZYTAJ TAKŻE: Motor Lublin ma nowego napastnika. "Potrafi bardzo dobrze wykończyć akcję"

Czujecie się jako jeden z faworytów do awansu? W klubie mówi się konkretnie o awansie, jako o celu na ten sezon.

Czujemy się mocną drużyną. Każdy z nas gra w piłkę i trenuje, żeby grać o jak najwyższe cele. Ja się cieszę, że taki jest postawiony w klubie, bo po to trenuję, by zrobić awans. Każdy z rywali będzie chciał nam w tym przeszkodzić, jednak my będziemy robić swoje i mam nadzieję, że na koniec sezonu to my będziemy się cieszyć z osiągniętego celu.

Czy ten cel nie stanie się kłopotem dla waszego zespołu? Dwa, trzy gorsze wyniki i zaczną się "ciężary"...

Po każdym gorszym meczu będzie się mówiło, że jesteśmy słabi czy jacyś tam inni. Duża presja jest na drużynie i na całym klubie. Wydaje mi się, że większość z nas jest na to gotowa. Gramy w piłkę nożną nie od dziś. Trzeba sobie z tym poradzić i tyle. Zdajemy sobie sprawę, że będą cięższe momenty, gdzie jakiś mecz przegramy. To jest nieuniknione, nie da się wygrać wszystkich meczów w lidze. Jak się przydarzą porażki, trzeba będzie z nich szybko wyciągać wnioski i punktować w następnych spotkaniach.

CZYTAJ TAKŻE: Znicz Pruszków - Motor Lublin 1:4. Hat-trick w debiucie napastnika "Motorowców"

Czym przekonał Pana Motor?

Było kilka zapytań z innych klubów, które pytały, co planuję, ale bez konkretnych ofert. Kontrakt z Garbarnią Kraków mi się skończył, w klubie bardzo chcieli, żebym został. Zdawali sobie jednak sprawę w Krakowie, że mogę odejść. Mieliśmy za sobą naprawdę bardzo dobre pół roku w Garbarni - do końca walczyliśmy o baraże, dużo meczów wygraliśmy. W moim wykonaniu to półrocze też było solidne. Dostałem telefon, że Motor się mną interesuje. Długo się nie zastanawiałem, bo wiem, jaki cel ma ten klub. To było głównym czynnikiem, dlaczego tu przyszedłem.

CZYTAJ TAKŻE: Marek Saganowski (Motor Lublin): Cel jest konkretny. To awans do wyższej ligi

Za Panem jeden debiut, ale teraz kolejny - pierwszy mecz przed własną publicznością i na Arenie Lublin. I to z bardzo ciekawym rywalem, bo z Ruchem Chorzów. Kibice mocno mobilizują się na to spotkanie. Jakie emocje pojawiają się przed takim meczem?

Podchodzę normalnie do takich spotkań, choć fajnie, że będzie dużo kibiców. Na nasz teren przyjeżdża bardzo utytułowany klub, który odbudowuje się na nowo. Zrobimy wszystko, by było fajne widowisko. Najważniejsze, by skończyło się naszym zwycięstwem. Nie będzie u nas, zawodników, jakiejś mega wielkiej napinki na ten mecz, bo to kolejne ligowe spotkanie. Trzeba do tego podejść w ten sam sposób, jak do meczów, na które przychodzi po kilkaset osób.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama