reklama
reklama

Prokuratura: Chcieli milion za protekcję, Piotr Kowalczyk publicznie odpiera oskarżenia. Sąd najpierw zajmie się "skruszonym"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Pixabay

Prokuratura: Chcieli milion za protekcję, Piotr Kowalczyk publicznie odpiera oskarżenia. Sąd najpierw zajmie się "skruszonym" - Zdjęcie główne

Sprawę rozstrzygnie Sąd Rejonowy Lublin-Zachód w Lublinie | foto Pixabay

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Lublina Jest akt oskarżenia przeciwko czterem lubelskim przedsiębiorcom, zatrzymanym po prowokacji CBA. Jeden z nich przyznał się do winy i sąd najpierw zajmie się jego sprawą. Zarzut: podjęcie się pośrednictwa w załatwieniu pozwolenia na budowę biurowca i powoływanie się na wpływy w instytucjach w zamian za 1 mln zł. Wśród oskarżonych jest były przewodniczący Rady Miejskiej w Lublinie Piotr Kowalczyk.
reklama

Wpływy, milion i prowokacja

O płatną protekcję oskarżonych zostało czterech przedsiębiorców z Lublina. To 42-letni Adam M., 52-letni Mariusz P., 31-letni Maciej S. oraz 42-letni Piotr Kowalczyk, czyli były przewodniczący Rady Miasta Lublin. Ten ostatni komentował wielokrotnie sprawę publicznie, zwoływał konferencję prasową, występował podając pełne dane i wizerunek.

Według śledczych mieli oni powoływać się na wpływy u wojewody lubelskiego, prezydenta Lublina oraz w Wydziale Planowania i Wydziale Architektury i Budownictwa Urzędu Miasta w Lublinie, a także podjąć się pośrednictwa w załatwieniu pozwolenia na wybudowanie wieżowca na atrakcyjnie położonej działce w mieście w zamian za obietnicę otrzymania 1 mln zł. Cała sprawa to efekt prowokacji przeprowadzonej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Słowacki biznesmen pod przykrywką

Z aktu oskarżenia, sporządzonego przez Prokuraturę Okręgową w Zamościu, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, wynika, że przedsiębiorcy od lipca do grudnia kilka razy spotykali się z mężczyzną podającym się za słowackiego biznesmena, będącego w rzeczywistości agentem CBA działającym pod przykryciem. Podstawiony inwestor miał być zainteresowany postawieniem budynku mieszkalno-biurowego przy ul. Zana w Lublinie.

Przyjaciel prezydent i kuzyn wojewoda

Według śledczych agent miał się najpierw poznać z Maciejem S. i Mariuszem P. Ten drugi miał zapewnić, że w zamian za wynagrodzenie pomoże załatwić pozwolenia, decyzje i odbiory związane z inwestycją, dodając, że pomoże w tym fakt, iż prezydent Krzysztof Żuk miasta to jego przyjaciel, a wojewoda Przemysław Czarnek jest jego kuzynem. Dalej w akcie oskarżenia czytamy, że podstawiony słowacki przedsiębiorca miał się spotkać z Adamem M., który miał się podjąć opracowania koncepcji budynku przy ul. Zana. On też miał się powoływać na dobre stosunki z Krzysztofem Żukiem, co miało zapewnić przychylność prezydenta Lublina do planowanej inwestycji.

Podpis, umowa i zatrzymanie

Do spotkania z prezydentem miasta, według ustaleń śledczych, doszło w październiku 2019 roku. Uczestniczyć w nim miał Piotr Kowalczyk, który niedługo przed wizytą u Krzysztofa Żuka miał poznać podstawionego inwestora. Były przewodniczący Rady Miasta, a obecnie przedsiębiorca, jako wspólnik Adama M. miał także - zdaniem śledczych - zobowiązać się do pracy nad uzyskaniem pozwoleń na inwestycję.

3 grudnia 2019 roku doszło do podpisania przez Piotra Kowalczyka umowy z podstawionym agentem CBA. Za chwilę były przewodniczący Rady Miasta oraz Maciej S. i Adam M. zostali zatrzymani przez CBA. Później zatrzymano także Mariusza P.

"Jak ustalili funkcjonariusze CBA, mężczyźni podjęli się załatwienia pozwolenia na budowę i wymaganych prawem zgód w związku z budową wieżowca przy ul. Zana w Lublinie w zamian za korzyść majątkową w wysokości 1 mln zł" - informowało wówczas CBA na swojej stronie internetowej. "Wczoraj trzech z podejrzanych mężczyzn spotkało się po południu w celu podpisania umowy na wykonanie wszelkiej dokumentacji umożliwiającej przeprowadzenie inwestycji. Natomiast w kosztach umowy została ujęta wcześniej uzgodniona kwota korzyści majątkowej. Wszyscy zostali zatrzymani przez agentów CBA w chwili podpisywania umowy. Czwarta osoba została zatrzymana w miejscu zamieszkania" - czytamy w komunikacie.

Sąd najpierw pochyli się nad tym, który się przyznał

Mężczyźni w areszcie spędzili nieco ponad dwa tygodnie. Piotr Kowalczyk, Adam M. i Mariusz P. nie przyznali się do postawionego im zarzutu i odmówili składania wyjaśnień.

Maciej S. przyznał się i złożył obszerne wyjaśnienia. Z aktu oskarżenia wynika, że ustalenia śledczy oparli w dużej mierze na wyjaśnieniach Macieja S. i anonimowego świadka. W marcu br. prokurator Norbert Kudyk wniósł o wydanie wyroku wobec Macieja S. bez przeprowadzania procesu i wymierzenie mu kary 20 tys. zł grzywny oraz roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Za płatną protekcję grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. Posiedzenie w przedmiocie wydania wyroku w sprawie Macieja S. odbędzie się pod koniec kwietnia.

Mariusz P. został także oskarżony o powoływanie się na wpływy w 2017 roku w instytucjach państwowych oraz samorządowych - konkretnie członka Zarządu Województwa Lubelskiego.

"Mężczyzna podjął się pośrednictwa w załatwieniu sprawy uzyskania koncesji na wydobycie piasku ze złoża ,,Wilczanka”  w zamian za 20 tysięcy zł korzyści majątkowej" - zaznacza CBA w oficjalnym komunikacie.

W akcie oskarżenia napisano, że do załatwienia koncesji nie doszło.

Były przewodniczący Rady Miasta: To miało być zwykłe zlecenie

Piotr Kowalczyk publicznie broni się przed zarzutami. M.in. 31 marca opublikował na swoim oficjalnym profilu na facebooku stanowisko w tej sprawie.

"Do chwili zapoznania się z CZĘŚCIOWYMI(!) materiałami śledztwa (wiosną 2020 r.) nie miałem żadnej (podkreślam ŻADNEJ) wiedzy na temat zdarzenia z lipca 2019 r., tj. złożenia propozycji korupcyjnej agentowi CBA przez Macieja Sz. Składając tę propozycję Maciej Sz. nie działał w moim imieniu, ani za moją wiedzą, nigdy ze mną ani z żadną inną osobą, która miałaby ze mną to ustalić lub mi przekazać o tym nie rozmawiał – ani przed złożeniem propozycji korupcyjnej, ani po jej złożeniu. Taki stan faktów wyłania się z całości materiałów, którymi dysponuje prokuratura, w tym również z wyjaśnień Macieja Sz., który przyznając się do winy nigdzie nie oświadczył, że kiedykolwiek rozmawiał ze mną lub ustalał bezpośrednio czy nawet pośrednio kwestii jakiejkolwiek łapówki" - napisał były przewodniczący Rady Miasta Lublin.

Oskarżony podkreśla, że podpisując umowę z podstawionym inwestorem był przekonany, że podpisuje dokument na wykonanie normalnego zlecenia.

"W całej sprawie pojawiłem się dopiero na przełomie września/października 2019 r., kiedy mój wspólnik Adam M., z którym prowadziłem działalność gospodarczą polegającą na projektowaniu, zapytał czy przyjmiemy od inwestora ze Słowacji zlecenie projektowania wysokościowca. To miało być zwykłe zlecenie, ale z uwagi na charakter zabudowy wysokościowej bardzo trudne i wymagające ogromnego nakładu pracy. Za realizację tego zlecenia oczekiwałem – co jest zupełnie oczywiste w ramach prowadzenia jakiejkolwiek działalności gospodarczej – wynagrodzenia w wysokości nieodbiegającej od rynkowych realiów. Nigdy nie żądałem od nikogo ani z nikim nie ustalałem, nie oczekiwałem i nie potwierdzałem żadnej nielegalnej korzyści za przyjęte zlecenie. Chciałem otrzymać wynagrodzenie zgodnie z zawartą umową o projektowanie - wskazał Piotr Kowalczyk.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama