reklama
reklama

Lublin: Kobieta, która przyznała się do uduszenia swoich dzieci, leczyła się psychiatrycznie. "Mówiła, że widzi diabła zamiast własnego dziecka" [GALERIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Lublina - Sama ją do szpitala psychiatrycznego oddałam, jak się dowiedziałam, że bierze narkotyki. Była tam pół roku, stwierdzili, że ma schizofrenię - mówi o Paulinie N. jej matka. Czy tej gigantycznej tragedii można było uniknąć?
reklama

Walka diabła z Bogiem

Coraz więcej wiadomo o tragedii, która kilka dni temu wstrząsnęła całą Polską. Trójka małych dzieci: 4-letni Alan, 2-letnia Lena i 8-miesięczna Nadia, została - najprawdopodobniej - uduszona. Do zabójstwa, do którego miało dojść przy ul. Nadbystrzyckiej w Lublinie, przyznała się matka dzieci - Paulina N.

- Skarżyła się, że słyszy głosy. Kryzczała, żeby ją ratować. Żeby "oni do niej nie mówili". To było straszne. Opowiadała cały czas o tym, że wydaje jej się, że widzi diabła zamiast własnego dziecka - wspomina w programie "UWAGA" TVN Paula, koleżanka Pauliny N.

Tragedię skomentowała także Dorota, babcia dzieci i matka podejrzanej.

- Czy prosiła o pomoc? Nie bezpośrednio, ale widocznie dawała oznaki, których ja nie byłam w stanie rozpoznać. Domyślałam się, że robi się z nią chyba coś nie tak. Dbała o dzieci, nie podejrzawałam, że może się stać coś takiego - opowiada w "UWADZE" kobieta, a jednocześnie mówi: - Ostatnio często mówiła mi o końcu świata, wysyłała mi jakieś zdjęcia, że diabeł nachodzi, że na ziemi trwa walka diabła z Bogiem.

Pół roku w szpitalu psychiatrycznym

Jak wynika z reportażu "UWAGA", Paulina N. pochodzi z dysfunkcyjnej rodziny, w której nadużywano alkoholu. W wieku 18-lat kobieta trafiła do szpitala psychiatrycznego. Brała narkotyki, była uzależniona od amfetaminy.

- Sama ją tam oddałam, jak się dowiedziałam, że bierze narkotyki. Była tam pół roku, stwierdzili, że ma schizofrenię. Po pół roku wyszła, było wszystko w porządku - wspomina  w reportażu matka Pauliny N.

- Brała amfetaminę, bo już nie przerabiała. Tu trójka dzieci, tu płacze jedno, się zajmij jednym, drugim, trzecim... No i jakoś sobie tak radziła, latała to tu, to tu. Podejrzewam, że teraz znowu mogła zacząć, żeby to przytłumić i zaradzać - dodaje w reportażu Patryk, brat podejrzanej.

Nie wykazywała żadnych symptomów

Paulina N. wynajmowała niewielki, zaniedbany domek przy ul. Nadbystrzyckiej od kilku miesięcy. Z reportażu "UWAGA" wynika, że wcześniej razem z partnerem mieszkała w gminie Turka pod Lublinem. Rodzina miała założoną niebieską kartę.

Według relacji najbliższych, mężczyzna znęcał się nad 26-latką. Obecnie partner Pauliny N. przebywa w zakładzie karnym. Kobieta zgłosiła się Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Lublinie.

- Nie było żadnych informacji o problemach psychicznych, zarówno z poprzedniej placówki, jak i od rodziny - zaznacza w rozmowie z reporterką "UWAGI" Magdalena Suduł z MOPR-u w Lublinie i dodaje, że kobieta nie wykazywała żadnych symptomów uzależnienia od narkotyków czy choroby psychicznej.

"To nie była wtedy moja córka"

Na martwe dzieci natrafiła ich babcia, która przyszła do córki w odwiedziny.

- Otworzyłam bramkę, bo miałam klucze. Nie mogłam otworzyć drzwi od domu. W końcu mi otworzyła. Stanęła i się przyglądała na mnie. Ale miała takie dziwne oczy. Pytam się, co jest tak cicho. "Bo dzieci śpią", odpowiedziała - opisuje w programie "UWAGA" zrozpaczona Dorota, matka Pauliny N. - Zobaczyłam u wnuka, że ma usta sine. Wpadłam, zaczęłam go trząść. Córka siedziała na dywanie, nic nie mówiła, miała błędny wzrok i patrzyła się przed siebie. Krzyczałam do niej "dlaczego?!". Ale to nie była wtedy moja córka - dodaje ze łzami w oczach.

Kobieta wezwała pogotowie ratunkowe, ale na pomoc było już za późno. Policjanci natychmiast zatrzymali Paulinę N. Nie była pod wpływem alkoholu, pobrano od niej materiał do badań, by sprawdzić, czy nie była pod wpływem narkotyków. Prokuratura postawiła jej trzy zarzuty zabójstwa. Śledczy ustalili, że kobieta udusiła dzieci swoimi rękami. 26-latka przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów. Sąd zdecydował o jej aresztowaniu na trzy miesiące. Została umieszczona w szpitalu psychiatrycznym.

Hulajnoga, znicze i list

Ul. Nadbystrzycka to jeden z głównych traktów prowadzących do centrum miasta. Przy tej ulicy mieści się kompleks Politechniki Lubelskiej. Bezpośrednia okolica jest bardzo zróżnicowana. Obok nowych domów i budynków z mieszkaniami na wynajem, stoją zaniedbane chałupy, zaśmiecone działki.

Do domu, w którym doszło do tragedii, wiedzie wąska, mało uczęszczana uliczka. Przed furtką prowadzącą na podwórko domu, gdzie mieszkała Paulina N., ustawione są znicze. Ktoś przyniósł maskotki, łosia i misia. Na sznurku zawieszonym nad podwórkiem wisi jeszcze pranie - bluza. Tuż przed drzwiami wejściowymi do domu leży bezładnie czerwona, trójkołowa hulajnoga. Obok niebieski dziecięcy samochodzik, dalej porzucona parasolka i napełniona wodą, zaniedbana plastikowa piaskownica. Na parapecie przy drzwiach stoi jeszcze kubek, obok leżą dziecięce buciki.

Na furtce zawieszono list, podpisany inicjałami "J.K.". Jego tytuł to "Cytaty z FB "Chineczki"". "Moja kochana trójca! Kochane anioły na całym świecie zróbcie co tylko możecie i chrońcie moje dzieci" - to jeden z cytatów. Na końcu listu napisano natomiast: "Tym razem nawet Twoja ogromna miłość do dzieci Paulino nie wygrała z chorobą. Bo od początku walka była nierówna".

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama